Jak to będzie....?
Już kwiecień. Plany były inne, ale życie, jak zawsze je zweryfikowało. A dokładnie koronawirus. Działkę mamy od dwóch lat. Działka, to trochę dziwnie brzmi, bo tak naprawdę jest to pole. A w zasadzie było jeszcze dwa lata temu. Teraz ma być naszym miejscem na Ziemi. A wygląda jak zaorane ściernisko. Ale kiedyś będzie tu dom, ogród prowadzony zgodnie z zasadami permakultury. Będą też zwierzęta. Koty już są - trzy, na razie w bloku. Na pewno będą psy, a może i kury. Ale to wszystko kiedyś, w bliżej nieokreślonej przyszłości. A co jest teraz? Wszystkie niezbędne dokumenty złożone ponad miesiąc temu w Starostwie Powiatowym w celu uzyskania pozwolenia na budowę domu i piwniczki ziemnej. Skrzynka elektryczna też już jest. I droga, a w zasadzie jej namiastka, bo nasza działka jest w drugiej linii zabudowy. Jest też mała samotna brzózka, którą posadziliśmy rok temu i przybiśniegi pod brzózką (z tego roku). Była też jodełka, ale ukradli. W kwietniu mieliśmy umówioną firmę, która miała ogrodzić działkę, ale koronawirus.... Budowa miała rozpocząć się, jak tylko ziemia rozmarznie. Tej zimy chyba wcale nie zamarzła, ale, jak wcześniej... Co będzie czas pokaże. Dziś byliśmy na działce, a jadąc tam widzieliśmy dwa latające wysoko bociany. To dobry znak!